Uwielbiam targi staroci. Najbardziej takie, gdzie jest dużo rożnych tzw. rupieci. Nie przepadam za tymi, gdzie są rzeczy już wyselekcjonowane, wyczyszczone i... wycenione (często baaardzo wysoko).To trochę "zabija" moją wyobraźnię. No bo czymże zastąpić można radość ze znalezienia wsród rupieci czegoś, co właściwie nie wiadomo do czego służy i wynalezienie mu nowej roli:) To wspaniałe uczucie. Mam parę takich nietypowych rzeczy, ale na razie niesfotografowanych.
Poniżej parę fotek z ostatnich targów staroci.